Dziewiątego lutego obchodziliśmy światowy dzień pizzy. Nie powiem, bo sam dałem się skusić i zamówiłem 2 średnie na cienkim - pepperoni i capriciosa. W trakcie jedzenia pomyślałem, że sam też dawno nie zrobiłem pizzy, a podobno (tak twierdzi I.), jest najlepsza na świecie!
Główną bolączką przy przyrządzaniu domowej pizzy jest ciasto, które rzadko kiedy smakuje jak to z pizzerii. Ja swój przepis mam sprawdzony od kilku lat. Zawsze robię tak samo i zawsze wychodzi naprawdę dobre. Śmiało mogłoby konkurować z innymi ciastami, robionymi przez zawodowych pizzerów. Przepis podejrzałem kiedyś na blogu mojej siostry i od tej pory, zawsze na niego zaglądam, żeby nie pomieszać proporcji, a wyglądają one tak :
- 260 g mąki - najlepiej typu 00, jednak ciężko ją dostać w Polsce. Ja jako zamiennik używam tortowej extra, typ 405
- 160 ml ciepłej wody
- 20 g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka soli
- 0,5 łyżeczki cukru
- łyżka oleju, bądź oliwy
Ze 160 ml wody, odlewamy 60 ml i rozpuszczamy w niej drożdże. Dodajemy 3 łyżki mąki (z opakowania, te 260 g zostawiamy). Mieszamy i zostawiamy aż nie zacznie wychodzić ze szklanki. Później wrzucamy wszystko do miski i zaczynamy wyrabiać (można dosypać mąki, jeżeli ciasto ciągle lepi się do rąk). Formujemy kulkę i moczymy wodą z wierzchu. Zostawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu - około 1-2 godzin.
Po tym czasie formujemy coś na kształt placka, który widujemy w pizzeriach (mi zawsze wychodzi jakaś elipsa, a nie koło...). Składniki to dowolna kwestia ale z doświadczenia wiem, że w tym wypadku sprawdza się zasada, że im mniej tym lepiej. Ja do swojej użyłem dwóch rodzai sera, pepperoni i papryki jalapeño.
Wyszło mniej więcej tak :
Smacznego!