Frekwencja na imprezie była 100 %. Dopisali wszyscy, na nikim się nie zawiodłem.
Goście zaczeli przyjeżdżać ok. godziny 16. Jedyna osoba, która odwiedziła nas o godzinie 13 to dziadek od strony taty. Prawie przez bite trzy godziny oglądał same kuriery i wydarzenia. Nie wiem jak można tyle razy słuchać w kółko o tym samym.
Impreza trwała w najlepsze do przeszło 24 w nocy. Ta późna pora nie przeszkadzała mi jednak i zaraz po odjeździe ostatnich gości udałem się do sąsiada, bo dostałem informację, że siedzą u niego w domu z kilkoma znajomymi i mam wpadać.
Prezentów jako takich nie dostałem, samą kasiore. Chyba, że licząc ładny zestaw Jacka Danielsa wraz ze szklankami, albo komplet Finlandii.
Planuje w najbliższym czasie z tych pieniędzy kupić sobie jakiś fajny prezent. Może Netbook... albo kamera... Kto wie, muszę się poważnie zastanowić i chyba Was spytam o zdanie :)
Podsumowując: impreze zaliczam do jak najbardziej udanych pod każdym względem, mimo to, cieszę się, że mam już ją za sobą. te przygotowania nie miały końca.
Udanego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz