sobota, 4 lutego 2017

Perfetti sconosciuti

Cześć!

Praca, szkoła, nauka... i tak w koło macieju. Ostatnio są to trzy czynności, które zajmują całe moje życie. Chyba mogę stwierdzić, że jest to najtrudniejsza sesja z jaką było mi dane się zmierzyć! Na szczęście przede mną dwa ostatnie egzaminy i będę mógł na chwilę odetchnąć - uff... 

Jest jednak as w ręakwie - weekend! Nie zwariowałem na tyle, żeby piątkowe wieczory poświęcać na naukę. W każdym działaniu należy znaleźć life balance, nawet w tak gorącym okresie, jakim jest ta sesja. Wczorajsza siłownia i wieczór z filmem pozwoliły na chwile wyrwać się codziennej, mało atrakcyjnej rutynie.
Wczoraj, po skończonym treningu cyknąłem sobie fotkę. Wrzuciłem ją też na swój Instagram. Dodałem hasztagi typowe do pobytu na siłowni #gym #afterworkout i tym podobne. To co zauważyłem w następstwie, nieźle mnie zdziwiło, ale nadaje się to na osobną notkę. Może niedługo uda mi się skleić coś na temat fitness freaków i innych trenerów personalnych. 



Po powrocie do domu, obejrzeliśmy razem "Perfetti sconosciuti", czyli "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Film zbiera naprawdę dobre noty, a zdobyty włoski oskar (Donatello), tylko utwierdza w przekonaniu, że trzeba się pochylić nad tą produkcją. Ponadto, warto zobaczyć naszą rodaczkę - Katarzynę Smutniak, która świetnie wcieliła się w rolę Evy.


O czym jest film? Siedmioro przyjaciół spotyka się na kolacji. Podczas rozmowy wywiązuje się propozycja, aby każdy z nich położył swój smartfon na stole. Od teraz, jeżeli ktoś dostanie wiadomość albo e-mail musi go publicznie przeczytać. To samo dotyczy rozmów telefonicznych - są prowadzone w trybie głośnomówiącym. Nawet nie macie pojęcia jakie sekrety ukrywają osoby, nazywane przez drugiego "przyjacielem". Nie chcę przytaczać przykładów, bo odbiorę Wam frajdę z oglądania (ja część filmu oglądałem z autentycznie otwartymi ze zdziwienia ustami).
Faktem jest jednak to, że w tych małych "czarnych skrzynkach", znajdują się nasze sekrety, obiekty pragnień i tajemnice, które mogą zostać bez większych problemów odkryte. Pytanie nasuwa się samo, czy w ten sposób oszukujemy naszych bliskich, czy samego siebie? Film jeszcze długo po zakończeniu, daje powody do przemyśleń. Mam wrażenie, że każdy kto zobaczy tę produkcję, zastanowi się, na ile oglądał na ekranie siebie.
Nie polecam dla tych, którzy szukają lekkiej komedii na sobotę. Jest to raczej film na nudne niedzielne popołudnie, żeby rozruszać szare komórki przed kolejnym tygodniem.

Miłego weekendu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz